Reklama

Wiara

Prywatna wiara?

Karol Porwich/Niedziela

„Ksiądz proboszcz odmówił mojemu mężowi bycia chrzestnym, ponieważ zadeklarował się jako wierzący, ale niepraktykujący”. Czy taki katolik może zostać chrzestnym?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jednym z największych przekłamań, jakie udało mi się w życiu usłyszeć, było powiedzenie, że wiara jest wyłącznie prywatną sprawą człowieka. Nawet jeśli zawęzimy to stwierdzenie tylko do wiary chrześcijańskiej (w judaizmie czy islamie byłoby to w ogóle nie do pomyślenia), to i tak w znacznym stopniu mija się ono z prawdą.

Punkt usługowy?

Zanim poszukamy biblijnych zaprzeczeń tego stwierdzenia, spróbujmy sobie wyobrazić, że jest ono prawdziwe. Najczęściej jego autorami są właśnie osoby niepraktykujące, które przychodzą do kancelarii po jakieś zaświadczenie, jak choćby zgoda na bycie rodzicem chrzestnym czy świadkiem bierzmowania. Jednak chrzest czy bierzmowanie nie są wydarzeniami prywatnymi. Te sakramenty udzielane są w kościele, publicznie, przez kapłana mającego odpowiednie święcenia i potwierdzane urzędowo w księgach metrykalnych. Często bywa więc tak, że osoba, która lansuje twierdzenie o prywatności wiary, prosi równocześnie, aby pozwolono jej uczestniczyć w jej publicznym celebrowaniu i wyznawaniu. Taka prośba zawiera w sobie wewnętrzną sprzeczność. Jeśli wiara to wyłącznie sprawa prywatna, to nie powinno się uczestniczyć w jej publicznym przeżywaniu, lecz należy ograniczyć się do indywidualnej modlitwy w zaciszu swojego domu lub na łonie natury. Dlatego zwykle tego typu osoby rozumują w ten sposób, że same będą decydować, kiedy ich wiara ma być publiczna, a kiedy prywatna. Według własnej wygody i aktualnych potrzeb. Parafia traktowana jest wówczas przez nie jako punkt usługowy, do którego przychodzi się wtedy, kiedy ma się zapotrzebowanie na jakąś posługę, i całkowicie ignoruje wówczas, kiedy takiej potrzeby nie ma.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Tworzenie wspólnoty

Kiedy czyta się słowa Chrystusa skierowane do uczniów, to widać, że bardzo wiele z nich dotyczy tworzenia wspólnoty, budowania jedności, służenia sobie nawzajem. W tzw. modlitwie arcykapłańskiej Jezus mówi wprost, że chce, aby jedno stanowili nie tylko Apostołowie, ale także ci, którzy dzięki ich słowu w Niego uwierzą (por. J 17, 20-21). Tej jedności nie tylko chce, ale również dla niej poświęca siebie na krzyżu. W innym miejscu Jezus mówi, że kto się do Niego przyzna przed ludźmi, do tego przyzna się i On przed Ojcem w niebie. Lecz jeśli się Go ktoś zaprze przed ludźmi, tego i On się zaprze przed Ojcem. Oczywiście, w Ewangelii znajdziemy też słowa zachęcające do prywatnej modlitwy we własnej izdebce, przestrzegające przed poszczeniem i dawaniem jałmużny na pokaz czy wykorzystywaniem wiary do budowania swojej pozycji społecznej. Takie przypadłości mieli często faryzeusze – Jezus z pewnością chce, abyśmy takiego wewnętrznego faryzeusza w sobie pokonywali. Jednakże zupełnie czym innym jest przeżywanie wiary na pokaz, czym innym przyznawanie się do niej, jej obrona i żywy udział w życiu wspólnoty. Bo chrześcijaństwo jest religią wspólnoty. Tam, gdzie umiera wspólnota, umiera Kościół. W wielu krajach Europy Zachodniej obserwujemy dziś opustoszałe kościoły, świątynie, które zostały sprzedane, a potem zamienione na restauracje, dyskoteki, hotele. Stało się tak, bo członkowie tych parafii przenieśli swoją wiarę w sferę prywatności. Uznali, że będąc chrześcijanami, nie muszą chodzić do świątyni, przyjmować sakramentów, angażować się w życie wspólnoty i utrzymywać swojej świątyni. Dziś nie mają już gdzie przyjść, więc często nie chrzczą swoich dzieci, nie spowiadają się, nie przyjmują Komunii św., odprawiają świeckie pogrzeby. Czasami w pobliżu tych opustoszałych kościołów możemy zauważyć nowe wieże meczetów, z których imamowie pięć razy dziennie przez ogromne głośniki przypominają o modlitwie. I wtedy muzułmanie zatrzymują się na ulicy, zwracają w stronę Mekki i zaczynają odmawiać modlitwy. Oni nigdy nie odkryli „dobrodziejstwa” prywatności wiary, dlatego coraz trudniej jest im zrozumieć nowoczesnych postchrześcijan, co często rodzi wiele napięć i problemów. Kiedy mówię o tym naszym „prywatnym” chrześcijanom, zwykle słyszę zapewnienia, że przecież u nas, w katolickiej Polsce, nigdy się tak nie stanie. Bo cóż musiałoby się wydarzyć, żebyśmy musieli sprzedawać kościoły? I wtedy spokojnie odpowiadam, że – nic! Wystarczy, żeby większość ludzi zaczęła żyć tak jak pan/pani. W parafii, w której praktykuje niespełna 12% ludzi, a która ma na utrzymaniu ogromny, zabytkowy i piękny kościół, takie stwierdzenia nie są na wyrost. Mówią o sytuacji, która może się urzeczywistnić za kilkanaście, kilkadziesiąt lat, jeśli obecny trend spadkowy się utrzyma.

Reklama

Prawdziwa miłość

Kiedyś lekko poirytowany rozmową w kancelarii z kimś, kogo nigdy nie widziałem w kościele, a kto mówił mi, że jest chrześcijaninem, tylko niepraktykującym, powiedziałem, co moim zdaniem łączy go z tą wspólnotą: to dwa podatki, które wspólnota za niego płaci – jeden do urzędu skarbowego, gdzie każdy ksiądz musi odprowadzić odpowiednią kwotę według liczby osób zameldowanych w parafii, i drugi do kurii, gdzie według tego samego kryterium wpłacamy co miesiąc pieniądze przeznaczone na utrzymanie instytucji diecezjalnych, takich jak seminarium, Caritas czy dom księży emerytów. Zmieszał się, ale nie był w stanie nic odpowiedzieć. Bo oczywiście, Boga trzeba nosić w sercu. Żonę też trzeba nosić w sercu. Ale to nie znaczy, że równocześnie nie trzeba o nią dbać, rozmawiać z nią, budować emocjonalnej i fizycznej bliskości, spędzać z nią czas i przede wszystkim nigdy jej nie zdradzać. Dopiero wtedy można mówić o prawdziwej miłości. A przecież chrześcijaństwo jest właśnie tym: „Będziesz kochał Pana Boga swego całym swoim sercem, duszą i umysłem, a bliźniego swego jak siebie samego”. Dlatego już dość dawno temu na drzwiach kancelarii w mojej parafii umieściłem informację, jakie kryteria powinien spełniać kandydat na rodzica chrzestnego (patrz: apla powyżej). Może komuś to pomoże, może da do myślenia, a może stanie się inspiracją dla moich kolegów kapłanów. Ponieważ nie chodzi o to, że nie będąc praktykującym, nie można zostać chrzestnym. Raczej chodzi o to, że wtedy trudno zostać katolikiem.

Reklama

Rodzice chrzestni to osoby, które mają za zadanie wspierać rodziców naturalnych w wychowaniu dziecka w wierze katolickiej. Aby mogli sprostać temu zadaniu, powinni być sami wzorem wiary, ponieważ wychowanie religijne odbywa się przede wszystkim przez ukazywanie wzorców. Z tego faktu wynika, że kandydaci na rodziców chrzestnych powinni:

Reklama

- Prowadzić systematyczne życie sakramentalne przez udział w niedzielnej Mszy św., systematycznie przystępować do sakramentu pokuty i Komunii św.

- Jeśli żyją w małżeństwie, musi to być małżeństwo sakramentalne.

- Jeśli nie żyją w małżeństwie, powinni zachowywać czystość właściwą dla swojego stanu życia. Rodzicami chrzestnymi nie mogą być osoby mieszkające ze sobą bez ślubu, żyjące w „wolnych związkach” lub złączone tylko ślubem cywilnym.

- Kandydaci na chrzestnych powinni mieć przyjęty sakrament bierzmowania; uczący się powinni przedstawić zaświadczenie o uczestnictwie w katechezie, ewentualnie opinię katechety.

- Powinni cieszyć się dobrą opinią w swoim środowisku.

- Powinni utrzymywać więź ze swoją wspólnotą parafialną przez systematyczne przyjmowanie wizyty kolędowej i angażowanie się w miarę możliwości w życie duszpasterskie parafii.

Podziel się:

Oceń:

+11 -4
2022-09-06 12:22

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Lectio divina w tekstach monastycznych

Adobe Stock

Lectio divina to coraz popularniejsza forma modlitwy w oparciu o Pismo Święte. Poniżej kilka inspirujących myśli św. Jana Kasjana w okół tego tematu.

Więcej ...

Franciszek podczas Mszy Krzyżma do kapłanów: musimy być wolni od surowości i oskarżeń, od egoizmu i ambicji!

2024-03-28 10:38

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Do postrzegania życia i powołania w perspektywie całej przeszłości i przyszłości oraz odkrycia na nowo potrzeby adoracji i bezinteresownej, spokojnej i przedłużonej modlitwy serca - zachęcił Franciszek w Wielki Czwartek podczas Mszy Krzyżma w watykańskiej Bazylice św. Piotra. Papież wskazał na potrzebę skruchy, która jest nie tyle owocem naszej sprawności, lecz łaską i jako taka musi być wyproszona na modlitwie.

Więcej ...

Abp Galbas w Sosnowcu przeprosił wiernych za każde zgorszenie, które kiedykolwiek spowodowali księża

2024-03-28 20:04

Karol Porwich/Niedziela

- Kościelne postępowanie w bulwersującej sprawie sprzed miesięcy dobiega końca – powiedział abp Adrian Galbas SAC, administrator apostolski diecezji sosnowieckiej sede vacante. W czasie Mszy Wieczerzy Pańskiej, którą odprawił w sosnowieckiej bazylice katedralnej, przeprosił wiernych za każde zgorszenie, które kiedykolwiek spowodowali księża.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Triduum Paschalne - trzy najważniejsze dni w roku

Triduum Paschalne - trzy najważniejsze dni w roku

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem...

Wiadomości

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem...

Tajemnica Wielkiego Czwartku wciąga nas w przepastną...

Wiara

Tajemnica Wielkiego Czwartku wciąga nas w przepastną...

Postawiono zarzuty ks. Michałowi O.

Kościół

Postawiono zarzuty ks. Michałowi O.

Bratanek Józefa Ulmy o wujku: miał głęboką wiarę,...

Kościół

Bratanek Józefa Ulmy o wujku: miał głęboką wiarę,...

Jak przeżywać Wielki Tydzień?

Wiara

Jak przeżywać Wielki Tydzień?

Przewodniczący KEP: rozpoczynamy dziewięcioletnią...

Kościół

Przewodniczący KEP: rozpoczynamy dziewięcioletnią...

Abp Galbas: Mówienie, że diecezja sosnowiecka jest...

Kościół

Abp Galbas: Mówienie, że diecezja sosnowiecka jest...

W internecie pojawiło się nieznane dotąd nagranie...

Kościół

W internecie pojawiło się nieznane dotąd nagranie...