Reklama

Niedziela Przemyska

Stanisław Kamiński - bohater Powstania Warszawskiego

Kwatera żołnierzy

Wojciech Kamiński

Kwatera żołnierzy "Żywiciela" na warszawskich Powązkach

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Prof. Zdzisław Grunwald „Zych”, w książce pt. „Żubry na Żoliborzu - wspomnienia żołnierzy Powstania Warszawskiego”, napisał: „(…) szeregi ochotników stanowiące Armię Krajową, poświęciły, co było im drogie, aby z honorem wypełnić obowiązek wobec Polski. Nie zawahali się zostawić domu, rodziny, przyjaciół, pracy i własnej niezależności, aby stać się żołnierzami powstania heroicznego i tragicznego”. Gdy sięga się po jakiekolwiek wspomnienia uczestników takich zrywów narodowych, można zauważyć, że ci wszyscy ludzie w dalszym swoim życiu starają się realizować zasadę „umarli zobowiązują żyjących”. Jest to niekiedy jedyne zadanie, jakie pozostaje im do wypełnienia, aby pamięć o poległych za Ojczyznę była przekazywana kolejnym pokoleniom. Te zaś pokolenia mają oddawać hołd takim wartościom jak bohaterstwo, ofiarność, patriotyczny czyn poległych. Zobowiązało to także i mnie. Rzecz dotyczy mojego stryja, Stanisława Kamińskiego, młodego, zwyczajnego chłopca i niezwykłego bohatera.

Urodził się w 1925 r. w Sarzynie jako trzecie z dwanaściorga dzieci Mateusza i Franciszki. Wiedział, co to znaczy troska o Ojczyznę, bo „rodzice wpoili od najmłodszych lat miłość do Boga i Ojczyzny” - wspominał mój ojciec Kazimierz. Agresja Niemiec na Polskę była momentem przełomowym w życiu Stanisława, czasem podejmowania niełatwych decyzji. Jego rodzice mieli wówczas znajomych mieszkających w Warszawie, państwa Dubielów. Za namową Michała Dubiela, Stanisław zdecydował się tam wyjechać. Był rok 1942. Michał Dubiel w tamtym czasie był cenionym krawcem i zdecydował się zabrać ze sobą Stasia, by ten mógł uczyć się zawodu. Rok później, jesienią 1943 r., Stanisław przyjechał na kilka dni do rodziców. Był to jego ostatni pobyt w domu. Po czułym pożegnaniu z rodzicami, odprowadzony przez mojego ojca, wrócił do Warszawy, pozostając tam już na zawsze.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Stanisław wstąpił w szeregi Armii Krajowej i złożył przysięgę. Czynnie zaangażował się w działania organizacji, co doprowadziło go do decyzji stanięcia na barykadzie i obrony Stolicy. Wybuchło Powstanie. Pierwsze strzały padły na Żoliborzu - w północnej dzielnicy Warszawy już o godz. 13.30. Kilka osób próbowano namówić Stasia, żeby pozostał w piwnicach, szyjąc mundury dla powstańców. Odpowiedział bardzo jednoznacznie: „Święci garnków nie lepią, nie jestem gorszy od innych. Tam jest moje miejsce, na barykadzie, a nie w piwnicy. Kiedyś, gdybym przeżył, nie mógłbym powiedzieć, że byłem powstańcem”. Następnego dnia przyszedł do państwa Dubielów już w mundurze, obwieszony amunicją.

Staś walczył w Obwodzie Armii Krajowej płk. „Żywiciela” - Mieczysława Niedzielskiego, w skład którego wchodził 230. pluton zgrupowania „Żniwiarz”. Jego koledzy Stefan Malinowski - Dragon, Zygmunt Zabłocki - Dyzio i Wiesław Klempisz - Brzeziński zapamiętali go jako „Stasia - Krawca”, nadając mu ten pseudonim. Powstańcy, tworząc grupy, kilka razy w tygodniu chodzili z Żoliborza do Puszczy Kampinoskiej, kilkanaście kilometrów na zachód od Warszawy, po broń, amunicję i żywność otrzymywaną ze zrzutów. Prawie zawsze taki marsz trwał całą noc, często o głodzie i ostatkiem sił. Każda z grup, licząca około 40 osób, zabezpieczana była przez patrol powstańczy tzw. Szperaczy. Staś - Krawiec brał udział w patrolach aż do nocy 13 września.

Wypadki tej nocy tak wspominał uczestnik patrolu Wiesław Kaczmarek - Halicz: „Razem ze mną zgłosiło się paru chłopców z mojej drużyny. Między innymi zobaczyłem w szeregu Stasia, którego nazywaliśmy Krawcem. (…) Szliśmy wzdłuż torów. Po przejściu paruset metrów nagle ktoś w ciemności zawołał: patrol! Jednocześnie kilka rakiet strzeliło w niebo i karabiny maszynowe otworzyły do nas ogień. Padliśmy, gdzie kto stał, i zaczęliśmy się wyczołgiwać spod ognia (…). Ranni byli Azot, Stasio i Achilles kontuzjowany. Nie powrócili natomiast Gucio i Jasiek Pohoski”.

Reklama

Staś - Krawiec został trafiony serią z karabinu maszynowego w brzuch i zabrany do szpitala na ul. Krechowiecką 6. Odnalazł go tam, leżącego na podłodze w kącie przy drzwiach, Michał Dubiel. Staś był spokojny i uśmiechnięty. Przeszedł operację, ale w wyniku poważnych obrażeń zmarł 18 września, w wieku 19 lat. W czasie walk poległa też jego narzeczona, tuż przy Centralnym Instytucie Wychowania Fizycznego. St. strz. Staś - Krawiec został pochowany przy szpitalu. Dopiero po wojnie dokonano jego ekshumacji, przenosząc do kwatery „Żywiciela” na Powązkach, i oddano honory wojskowe.

Staś nie urodził się, ani nie wychował w Warszawie. Nie zawahał się jednak, gdy nadeszła chwila próby, i oddał za nią życie. To było dla niego najważniejszym zadaniem. S. dr Amata Pruszko tak opowiadała o jego ostatnich chwilach: „Jeden z nich, z rozszarpanymi w straszny sposób powłokami brzusznymi, ale przytomny, podał swoje nazwisko i adres prosząc, by powiadomiono jego matkę i powiedziano jej: «To, co powinienem zrobić - wykonałem. Życia nie żałuję, bo to dla Polski». Za to został odznaczony Krzyżem Walecznych. Wiesław Kaczmarek podkreśla: „Minęło już wiele lat, ale nigdy nie zapomniałem tego Stasia - Krawca, którego prawdziwego nazwiska nawet nie znałem. Mimo że tak wielu moich kolegów wówczas poległo, to on pozostał mi w pamięci, może przez to, że tak bardzo chciał z nami iść na patrol, ten znany mi Powstaniec Warszawski - żołnierz polski”.

Dla tych licznych zastępów młodych ludzi, maszerujących do boju, powstanie to spełniony do końca obowiązek, podtrzymanie narodowej duszy i godności, testament pisany krwią. Warszawa chciała się bić i biła się. A powstańcy, wśród nich także Stanisław Kamiński, byli niezwykle dzielni, bo wytrzymali bez artylerii, czołgów, lotnictwa i odpowiedniego uzbrojenia aż dwa miesiące. Powstaje pytanie: czy ludzie nie zapomną i jak będą o nich pamiętać…?

Podziel się:

Oceń:

2013-08-07 14:15

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Synonim bohaterstwa

Mszy św. przewodniczył ks. Tomasz Żukowski, zaś homilię wygłosił ks. Tadeusz Syczewski

Archiwum autora

Mszy św. przewodniczył ks. Tomasz Żukowski, zaś homilię wygłosił ks. Tadeusz Syczewski

W kościele św. Izydora w Ruskowie odprawiono Mszę św. w intencji żołnierzy Armii Krajowej w 79. rocznicę jej powołania oraz w intencji kpt. Władysława Łukasiuka, ps. Młot, w 115. rocznicę jego urodzin.

Więcej ...

#PodcastUmajony (odcinek 18.): Odmówisz dziewiątkę?

2024-05-17 20:55

Mat. prasowy

Co oprócz Mszy zaczęło się w Wieczerniku? Dlaczego warto modlić się nowenną? I co to ma wspólnego z Maryją? Zapraszamy na osiemnasty odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski opowiada o pięknie modlitw nowennowych.

Więcej ...

Animatorzy i liderzy Odnowy w Duchu Świętym na Jasnej Górze

2024-05-18 09:30

materiał parsowy

W piątek, 17 maja 2024 roku, odbyło się na Jasnej Górze spotkanie modlitewne i formacyjne liderów i animatorów Odnowy w Duchu Świętym w Polsce. Było to przygotowanie do sobotniego Ogólnopolskiego Czuwania Odnowy na Jasnej Górze.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do Ducha Świętego

Wiara

Nowenna do Ducha Świętego

Święty od trudnych spraw

Niedziela w Warszawie

Święty od trudnych spraw

Ks. prof. Stanisz: Propozycja minister Nowackiej to wstęp...

Kościół

Ks. prof. Stanisz: Propozycja minister Nowackiej to wstęp...

#PodcastUmajony (odcinek 18.): Odmówisz dziewiątkę?

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 18.): Odmówisz dziewiątkę?

Anioł z Auschwitz

Wiara

Anioł z Auschwitz

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Wiara

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Wiara

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Wiara

Nowenna do św. Andrzeja Boboli