Reklama

Rodzina

Głodne dzieci

Blisko milion dzieci jest niedożywionych. Jakie państwo może się „pochwalić” takimi statystykami? Jest nim członek Unii Europejskiej, największy kraj w Europie Środkowo-Wschodniej - Polska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Do tej pory byliśmy przyzwyczajeni do doniesień o głodzie panującym w krajach Trzeciego Świata. Oczywiście, w Polsce zdarzały się przypadki głodnych dzieci, będące konsekwencją zaniedbań rodzicielskich albo patologii panującej w rodzinach. Nigdy jednak ten problem nie dotyczył takiej skali przypadków. Burza się rozpętała, gdy Polska Fundacja Pomocy Dzieciom „Maciuś” opublikowała raport opracowany przez Dom Badawczy Maison. Według raportu, 800 tys. dzieci w Polsce głoduje. Najbardziej poszkodowane są dzieci w wieku 6-12 lat. Zajmujemy trzecie miejsce od końca w Europie. Gorzej jest jedynie w Bułgarii i Rumunii.

U nas 8,5 proc. uczniów nie je śniadań i nie przynosi do szkoły nic do jedzenia. 5 proc. z powodu wygłodzenia nie jest w stanie skupić się na lekcjach. 2 proc. dzieci jest nadmiernie wychudzonych. Sporządzono mapę głodu w Polsce. Najbardziej objęte tą plagą tereny to województwa: dolnośląskie, pomorskie i łódzkie. Trudno się dziwić, jeżeli na niektórych obszarach woj. pomorskiego bezrobocie wynosi prawie 38 proc., a 70 proc. nie ma prawa do zasiłku. Ludzie oblegają ośrodki pomocy społecznej i walczą o konserwy. Najlepsza sytuacja jest w Małopolsce i na Podlasiu. Głód dotyka najczęściej rodzin wielodzietnych, z czworgiem i więcej dzieci. Nie dojada w nich co czwarty maluch.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Deprecjacja problemu

Co robią władze Polski po ujawnieniu raportu? Po pewnym czasie Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej zapowiada utworzenie „mapy niedożywienia dzieci” i przygotowuje w resorcie ankietę, którą mają wypełnić ośrodki pomocy społecznej.

A wszystko to dokonuje się w chórze jazgotu prominentów rządzącej partii. Pierwszy zareagował świętym oburzeniem Stefan Niesiołowski, twierdząc, że w Polsce nie ma głodnych dzieci, bo rowy pełne są szczawiu, a pod drzewami zalegają ulęgałki. On w dzieciństwie, gdy był głodny, tak się żywił. W sukurs szczawiożercy przyszli inni. Julia Pitera oświadczyła, że w Polsce nie ma kultury jedzenia śniadań, dlatego dzieci wychodzą do szkoły głodne. Adam Szejnfeld stwierdził, iż to marginalny problem, bo dotyczy rodzin patologicznych, w których rodzice piją, dlatego dzieci są niedożywione. Poseł PO Sławomir Piechota - przewodniczący Komisji Polityki Społecznej i Rodziny zastanawiał się, „z jakiej sufitologii pochodzą te liczby”, bo nie można badań opierać na metodach telefonicznych. Ciekawe, dlaczego partia rządząca akceptuje słupki poparcia opracowywane metodą telefoniczną... Poseł zarzucił fundacji „Maciuś” obrzydliwą manipulację raportem w okresie odpisywania od podatku 1 proc.

Reklama

Do cynizmu i bezczelności ludzi z PO zdołaliśmy się już przyzwyczaić. Jednak ta sprawa oburza szczególnie, bo dotyczy tych najbardziej bezbronnych, którzy za kilka, kilkanaście lat wejdą w życie z bagażem biedy.

Medyczne skutki niedożywienia

U nas szczegółowych badań pod tym kątem nie przeprowadza się. Wszak problem dotyczy krajów rozwijających się, gdzieś w dalekiej Afryce czy zakątkach Azji. Oczywiście, polskie dzieci nie puchną z głodu i nie są szkieletami, ale to nie znaczy, że ich niedożywienie w późniejszych latach nie będzie miało zdrowotnych konsekwencji.

Odległe skutki niedożywienia w dzieciństwie nie są w pełni poznane - czytamy w opracowaniach medycznych. Nie wiadomo do końca, jak w dorosłym życiu będą funkcjonowały wątroba, nerki czy jelita. Pewne uszkodzenia wątroby nabyte w dzieciństwie wskutek niedożywienia podobno da się wyrównać, stosując specjalistyczne leczenie, ale pewne niedobory wchłaniania w przewodzie pokarmowym i niedoczynność trzustki mogą pozostać. Zostaje również znacznie upośledzona odporność komórkowa, opóźniony rozwój behawioralny. Następują zaniki tkanki tłuszczowej, mięśni, opóźnienia wzrostu.

Typowe skutki niedożywienia to niedokrwistość, demineralizacja kości, wskutek tego występuje większa ich łamliwość, obniżenie odporności, długie gojenie się ran oraz osłabienie mięśni. Żeby do tego nie dopuścić, nie wystarczy najeść się szczawiu, zalegającego w okolicznych rowach. Trzeba jeść regularne wysokoenergetyczne, wartościowe posiłki. A na to polska bieda na „zielonej wyspie” nie pozwala.

Reklama

Życie w ubóstwie

Jedna z wielodzietnych rodzin w dużym mieście. Matka nie pracuje zarobkowo. Wychowuje czwórkę dzieci. Jedno dziecko jest chore, wymaga ciągłej opieki i rehabilitacji. - Bardzo zabolały mnie słowa posła Szejnfelda - mówi rozgoryczona Małgorzata. - Nazwał takich jak my marginesem społecznym. Dopóki nie urodził się Michaś z porażeniem mózgowym, pracowałam jako laborantka. Ale teraz jest to niemożliwe. Dziecko wymaga ciągłej opieki. Mąż pracuje „na czarno” na budowie. Nigdy nie pił. Co miesiąc to, co zarobi, przynosi do domu. W związku z kryzysem istnieje obawa, że dostanie wypowiedzenie. Nie wiem, co wtedy zrobimy. Staram się, aby dzieci miały jakiś ciepły posiłek. Do szkoły daję im coś do przegryzienia - przeważnie chleb posmarowany margaryną lub pasztetową. Teraz ceny tak poszły w górę, że nie ma tanich produktów. Dzieci są spragnione wszystkiego. Na pewno są niedożywione, niewłaściwie karmione. Dlatego często łapią przeróżne infekcje. Wprawdzie korzystamy z pomocy opieki społecznej, ale to są grosze.

Magda, matka dwóch chłopców w wieku szkolnym, pracuje dorywczo jako sprzątaczka. Mąż jest chory i pobiera rentę inwalidzką. Magda dwoi się i troi, aby nakarmić swoją rodzinę. Na obiad przeważnie są placki ziemniaczane albo makaron polany tłuszczem. - Nigdy w naszym domu nie było alkoholu - mówi. - Biedę mamy przez to, że nie mam stałej pracy i przez chorobę męża.

Są bardzo dumni i nie chcą przyjąć pomocy od sąsiadów. - Wielokrotnie chciałam nakarmić chłopców - zwierza się sąsiadka - ale oni zawsze mówią, że nie są głodni. A wystarczy na nich popatrzeć - bladzi, przeraźliwie chudzi. Szkoda chłopców, to takie mądre, spokojne dzieci. Rozmawiałam na ich temat z wychowawczynią. Ale w ich szkołach pokasowali stołówki i tym samym nie ma dożywiania uczniów.

Reklama

Te dwa przykłady nie oznaczają, że wszystkie głodne dzieci mają podobną sytuację. Wiele pochodzi z rodzin zaniedbanych, dotkniętych plagą alkoholizmu. Nie znaczy to jednak, że takie dzieci nie wymagają wsparcia. Nie opowiadają o swojej ciężkiej sytuacji. Wstydzą się, podobnie jak dzieci moich dwóch rozmówczyń. Obowiązkiem wychowawcy jest dotarcie do nich, przełamanie bariery wstydu i zwrócenia się o wsparcie do pomocy społecznej. Jeszcze nie tak dawno szkoły miały swoje stołówki, część obiadów dla uczniów gorzej uposażonych była dofinansowana z pieniędzy samorządów. Obecnie stołówki zostały zamknięte, samorządy są zadłużone i często wolą nie dostrzegać problemów. Dobrze, jeżeli w jakiejś placówce znajdzie się prawdziwy społecznik, któremu nie jest wszystko jedno. Wtedy wyciągnie pewne fundusze z urzędu gminy i zorganizuje dożywianie dzieci. Są takie przypadki.

Plaga niedożywienia dzieci dotyka bardzo często dużych aglomeracji miejskich. Człowiek jest w nich anonimowy. Wtapia się w tłum. Sąsiedzi żyją swoim życiem, nie interesują się tym, co się dzieje za ścianą. Biedna rodzina wielodzietna pozostawiona jest sama sobie - wyalienowana, naznaczona piętnem biedy. Wychowawców przeważnie też ten problem nie interesuje. To nie niemieckie szkoły, w których nauczyciel ma prawo sprawdzać, z czym dziecko przyniosło kanapkę do szkoły, czy ma owoc do zjedzenia, czy nie objada się słodyczami. W Niemczech na każde dziecko przysługuje comiesięczny dodatek 200 euro. U nas zaleca się jedzenie szczawiu i ulęgałek.

Po co nam tak nieudolny rząd, który nie potrafi zreformować służby zdrowia, tak aby dzieci nie umierały bez pomocy, który szydzi z niedożywienia maluchów i który pod pozorem przeciwdziałania przemocy w rodzinie odbiera niezamożnym rodzicom dzieci i umieszcza je w placówkach opiekuńczych? Ale to już temat na osobny artykuł.

Podziel się:

Oceń:

2013-03-25 12:11

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Marsze w obronie rodziny w miastach Europy

Przemysław Fiszer

Więcej ...

Bp Jezierski wydał edykt ws. procesu beatyfikacyjnego "doktor Oli"

2024-06-25 12:43

Adobe Stock

Edykt zawiadamiający o inicjatywie rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego lek. med. Aleksandry Gabrysiak - „doktor Oli” - wydał biskup elbląski Jacek Jezierski. Wcześniej nihil obstat na prowadzenie procesu udzieliła Dykasteria Spraw Kanonizacyjnych. Pozytywną opinię wyraziła również Konferencja Episkopatu Polski.

Więcej ...

Paulini zapraszają na pielgrzymkowy szlak na Jasną Górę

2024-06-25 19:14

Karol Porwich/niedziela

- Jasna Góra nie ma wakacji - uśmiecha się rzecznik Sanktuarium o. Michał Bortnik i zapewnia, że paulini jak zawsze „z wielką gotowością otwierają drzwi Kaplicy Matki Bożej i bramy Jasnej Góry” przed „pątniczą rzeką”. Zakonnik podkreśla, że „po to tu jesteśmy, by ludzi prowadzić do Matki Najświętszej”. Paulini zapraszają na pielgrzymkowe szlaki, a te wiodą ze wszystkich zakątków Polski. Oprócz tych najbardziej tradycyjnych, sięgających początków istnienia częstochowskiego klasztoru, czyli pieszych, są i te dla rowerzystów, rolkowców czy pielgrzymów na koniach.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

W. Brytania: Polski ksiądz Piotr G. oskarżony o 10...

Kościół

W. Brytania: Polski ksiądz Piotr G. oskarżony o 10...

Co chciałbym zmienić w moim dawaniu świadectwa o Jezusie?

Wiara

Co chciałbym zmienić w moim dawaniu świadectwa o Jezusie?

Kielce: siostry boromeuszki odchodzą z seminarium, a tym...

Niedziela Kielecka

Kielce: siostry boromeuszki odchodzą z seminarium, a tym...

Pustelnik z Góry Maryi

Święci i błogosławieni

Pustelnik z Góry Maryi

Zmiany kapłanów 2024 r.

Kościół

Zmiany kapłanów 2024 r.

Wakacyjny savoir vivre w Kościele

Niedziela Łódzka

Wakacyjny savoir vivre w Kościele

Zmiany personalne w diecezji bielsko-żywieckiej 2024

Niedziela na Podbeskidziu

Zmiany personalne w diecezji bielsko-żywieckiej 2024

Zmiany personalne w diecezji rzeszowskiej

Kościół

Zmiany personalne w diecezji rzeszowskiej

Diecezja kielecka: zmiany kapłanów 2024

Kościół

Diecezja kielecka: zmiany kapłanów 2024